Klimat

Wpływ zmian klimatycznych na najpopularniejsze destynacje turystyczne

Jeszcze niedawno wyobrażaliśmy sobie podróże jako beztroskie wypady na plażę, wyprawy w góry czy odkrywanie egzotycznych zakątków świata – niezależnie od pory roku. Dziś jednak, gdy zmiany klimatyczne stają się coraz bardziej namacalne, nasze wyobrażenia zaczynają rozmijać się z rzeczywistością. To, co było idealną wakacyjną destynacją jeszcze kilka lat temu, teraz coraz częściej staje się miejscem zagrożonym – czy to przez pożary, powodzie, fale upałów czy podnoszący się poziom mórz.

Zastanawiając się nad kolejnymi wakacjami, coraz częściej musimy brać pod uwagę coś więcej niż pogodę – liczy się również wpływ, jaki nasza obecność ma na lokalne ekosystemy oraz to, czy wybrany region w ogóle będzie w stanie nadal przyjmować turystów za kilka lat. W tym artykule przyglądamy się, jak globalne ocieplenie wpływa na najchętniej odwiedzane miejsca na świecie – i co to oznacza dla nas, podróżników.

Europa Południowa – piękno w ogniu

Od Hiszpanii po Grecję – kraje śródziemnomorskie przez dekady cieszyły się statusem turystycznego raju. Ciepłe morze, doskonała kuchnia, malownicze miasteczka i stabilna pogoda przyciągały miliony. Ale dziś właśnie ta „pewna pogoda” staje się największym zagrożeniem. Fale upałów, które jeszcze niedawno były rzadkością, stają się normą. Latem 2023 i 2024 wiele miast notowało rekordowe temperatury przekraczające 45°C, co czyniło zwiedzanie niemal niemożliwym, a pobyt – niebezpiecznym dla zdrowia.

Dodatkowo, coraz częstsze pożary w Grecji, Włoszech i na południu Francji nie tylko zagrażają mieszkańcom i środowisku, ale także destabilizują sektor turystyczny. W sezonie letnim wiele kurortów musi być ewakuowanych, a rezerwacje są masowo odwoływane. Choć rządy wdrażają nowe strategie zarządzania kryzysowego, realne pytanie brzmi: jak długo ten region będzie w stanie utrzymać dotychczasowy model turystyki?

Malediwy i Karaiby – luksus pod wodą

Rajskie wyspy z turkusową wodą, luksusowymi bungalowami na palach i białym piaskiem to synonim marzeń o idealnym wypoczynku. Ale to także miejsca najbardziej narażone na skutki podnoszącego się poziomu mórz. Malediwy już dziś zmagają się z problemem erozji linii brzegowej, a niektóre wyspy mogą zniknąć całkowicie w ciągu kilku dekad.

Podobnie sytuacja wygląda na Karaibach – tam, poza powodziami i huraganami (których intensywność rośnie z roku na rok), lokalne ekosystemy – jak rafy koralowe – giną pod wpływem zanieczyszczeń, zakwaszenia oceanów i wzrostu temperatury wody. Turystyka oparta na plażach i nurkowaniu staje się coraz trudniejsza do utrzymania – i coraz bardziej nieetyczna, jeśli nie idzie w parze z ochroną środowiska.

Alpy – kurorty narciarskie bez śniegu

Zima w Alpach, kiedyś gwarantowana, dziś bywa bardziej deszczowa niż śnieżna. Coraz więcej ośrodków narciarskich – zwłaszcza tych położonych poniżej 1500 m n.p.m. – ma trudności z zapewnieniem naturalnego śniegu. Wiele z nich ratuje się sztucznym naśnieżaniem, co jednak wiąże się z ogromnym zużyciem wody i energii, a więc jeszcze bardziej napędza zmiany klimatyczne.

To błędne koło stawia pod znakiem zapytania przyszłość zimowej turystyki w Europie. Coraz więcej osób zaczyna więc poszukiwać alternatywnych form aktywności w górach – trekkingu, wellnessu, turystyki kulinarnej – rezygnując z typowych narciarskich wyjazdów.

Amazonia i Afryka – piękno w cieniu degradacji

Dla tych z nas, którzy marzą o przygodzie w sercu dzikiej przyrody, podróże do Amazonii czy do parków narodowych Afryki to spełnienie marzeń. Niestety, zmiany klimatyczne i związana z nimi degradacja środowiska wpływają na te regiony bardzo dotkliwie. Pożary lasów tropikalnych, susze, zmiany w migracjach zwierząt i utrata bioróżnorodności sprawiają, że wiele miejsc staje się mniej przewidywalnych i bardziej podatnych na zniszczenie przez intensywny ruch turystyczny.

W odpowiedzi na to niektóre kraje wprowadzają limity odwiedzin, ścisłe regulacje lub nawet czasowe zamykanie najbardziej zagrożonych obszarów. To dobry krok w stronę ochrony środowiska – ale też sygnał dla nas, podróżników, że musimy zmienić swoje nawyki i podejście do zwiedzania.

Czy to koniec swobodnego podróżowania?

Nie – ale to być może koniec podróżowania bez refleksji. Zmiany klimatyczne nie oznaczają końca turystyki jako takiej, ale wymagają od nas większej odpowiedzialności. Już dziś wielu z nas zastanawia się, czy lot samolotem na drugi koniec świata „tylko na tydzień” ma sens. Coraz częściej wybieramy slow travel, mikroturystykę, podróże lokalne, pociągi zamiast samolotów – i to jest dobry kierunek.

To, jak będziemy podróżować w najbliższych latach, nie zależy tylko od temperatur i pogody – ale przede wszystkim od naszych wyborów. Jeśli chcemy nadal odkrywać świat, musimy robić to w sposób, który go nie niszczy.